Kompot, wywar z owoców, tradycyjny napój spożywany przez nas od wieków, zapomniany na wiele lat, odstawiony do lamusa, powoli wraca do łask. Jestem jego wielką promotorką, widzę piękne efekty jego stosowania w codziennej diecie. Należy mu się osobny wpis. 

Tradycja picia kompotu najprawdopodobniej ma ponad 700 lat historii i pochodzi z czasów Imperium Bizantyjskiego. Co pili najczęściej nasi przodkowie, skoro nie znali kawy, herbaty, napojów gazowanych? Najbardziej naturalnym i najłatwiej dostępnym napojem była woda. Pili oni także kompoty czyli wywary sporządzane z owoców surowych lub suszonych, napary ziołowe, mleko i jego przetwory fermentowane, kwas chlebowy, piwo. 

Kompot jest wywarem sporządzonym z owoców, jest to wywar czyli owoce są gotowane w wodzie z dodatkami smakowymi lub bez nich. To nie jest woda z sokiem owocowy, to nie o taki płyn nam chodzi. Tak jak wspominałam w atrykule na temat pragnienia najlepiej nawilżają płyny związane z jedzeniem, kompot do takich produktów należy bez wątpliwości. Tak jak rosół/bulion jest wywarem z warzyw i mięsa, zupy także są rodzajem wywarów.  Prawidłowe nawodnienie gwarantuje odpowiedni poziom Płynów ciała i jest niezbędne dla zachowania zdrowia, o czym często wspomniam. 

Współcześnie wiele osób stroni od kompotów bo panuje powszechne przekonanie, że owoce szkodzą (cierpliwie czekam aż ta moda minie, ciekawe co będzie nastepne:). Na moje pytanie „dlaczego”, zazwyczaj słyszę odpowiedź, że są niezdrowe bo zawierują cukier, chodzi oczywiście o fruktozę. Chciałam przypomnieć, że owoce to nie lizaki o smaku owocowym, zawierają one cukier ale także olbrzymią ilość cudownych w działaniu witamin, mikro- i makroelementów,  niedocenionych i niezbadanych do końca fitozwiązków, błonnika i innych składników prozdrowotnych, wykluczając je z diety pozbawiamy się wielu dobrodziejstw. Spotkałam się z przypadkiem osoby, która była skrajnym przeciwnikiem owoców w diecie ale za to suplementowała się ogromnymi dawkami luteiny i resveratolu, bo są wg niej są one niezbedne dla zdrowia. Nie do końca to rozumiem, mimo, że mogła pozyskać te produkty w stanie naturalnym, nieprzetworzonym z fioletowych i czerwonych owoców wybrała inną drogę.

Należy mieć jednak na uwadze, że owoce oczywiście powinny zostać ograniczone w przypadku osób chorujących na choroby metaboliczne wymagające takich ograniczeń. Pamietajmy jednak, że to nie owoce i inne produkty wysoko węglowodanowe wywołują te choroby, warto zapoznać się z etiologią choróby metabolicznych.

Kilka wskazówek dotyczących przygotowania kompotów:

1. Polecam sporządzanie kompotów z SEZONOWYCH, ŚWIEŻYCH, NIEPRZETWORZONYCH owoców, najlepiej lokalnych. Uważam, że wcale nie musimy znać teorii medycyny chińskiej na temat właściwości poszczególnych owoców, spożywanie produktów sezonowych idealnie wpisuje się w potrzeby organizmu w danej porze roku, tak to jest genialnie poukładane na tym świecie, np: 

  • czerwone i kwaśne w smaku owoce idealnie chłodzą organizm w letnich, upalnych miesiącach i zapobiegają wyczerpaniu Krwi z powodu Gorąca.
  • owoce pomarańczowe w kolorze, słodkie wzmacniają element Ziemi, pojawiają się najczęściej w okresie późnego lata.
  • owoce fioletowe w kolorze zapobiegają zastojom krwi, które mogą być skutkiem wyczerpania Krwi po upalnym lecie.

2. Z jakich owoców przygotowujemy kompoty? 

Ze wszystkich dostepnych: z agrestu, czereśni (jasnych i ciemnych), wiśni, malin, truskawek, czarnych, czerwonych, białych porzeczek, śliwek w odmianach,  jabłek, gruszek, jeżyn, borówek, winogron, brzoskwiń, moreli, aroni, pigwy, pigwowca, morwy, owoców róży, derenia, bzu czarnego, rokitnika, tarniny, głogu i innych. Na kompoty nadają się wszytkie jadalne, zaznaczam jadalne! owoce leśne, a także owoce suszone. W dawnych czasach była to jedyna skuteczna metoda przechwywania owoców zasaobnych w cukier aż do późnych miesięcy zimowych, można było je spożywać w postaci suszonej lub gotowano z nich kompoty. Pięknie zachowaliśmy tę tradycję w postaci wigilijnego kompotu z suszonych owoców.

3. Jak gotujemu kompot?

Przygotowanie kompotów jest szybkie i łatwe. Umyte, oczyszczone owoce umieszczamy w garnku. Jak są duże kroimy na mniejsze kawałki, owoce jagodowe pozostawiamy w całości, możemy obrać skórkę, owoce pestkowe pozbawiamy nasion. Przygotowane owoce zalewamy wodą, doprowadzamy do wrzenia i gotujemy na małym ogniu. Jedni gotują wywar długo inni krócej, do zachowania jędrności owoców. Uważam, że jest to kwestia indywidualnych preferencji. Polecam zarówno kompoty do spożycia bezpośredniego oraz kompoty na zimę. Choć ja osobiście gotuje kompoty na bierząco. Nie używam dużej ilości owoców, lubie lekkie, delikatne wywary, ale to oczywście kwesia gustu. 

Nie polecam dodawanie żadnych substancji słodzących do kompotu, cukier zawarty w owocach w zupełności wystarczy, obecne w sprzedaży odmiany owoców są raczej słodkie. Dawniej słodzono kompoty drogim cukrem albo łatwiej dostepnym miodem ponieważ owoce zbierane z dziko rosnących drzew i krzewów lub uprawiane w przydomowych ogrodach były bardziej kwaśne w smaku, a niekiedy także cierpkie. Istnieje hipoteza, że nie były one zachęcające w samku w postaci surowej, więc decydowano się robić z nich wywar, który pozwalał w pełni wykorzystać ich walory smakowe i zdrowotne. 

A co z owocami mrożonymi?

Moim zdaniem nie ma sensu używać ich w okresie zimowym. Jeżeli myślimy o zachowaniu witamin i składników odżywczych, to są one oczywiście wartościowe, ale jeżeli spojrzymy na mechanizm działania tych owoców z punktu widzenia dietetyki medycyny chińskiej to ich stosowanie jest nielogiczne. Nie widzę sensu używać owoców np. jagodowych, czerwonych w kolorze i kwaśnych w smaku, chłodzących termicznie w środku zimy w dużych ilościach, dodatek ogrzewających przypraw nie zmieni tego działania, co najwyżej ogrzeje układ pokarmowy. Czyli będziemy ogrzewać jelita i dalej chłodzić poziom Krwi, to sprawdza się w lecie, a nie w zimie. Nie jestem zwolenniczką mrożenia przemysłowego, ale jak ktoś zamroził w domu nadwyżki plonów/zbiorów i chce jej wykorzystać w okresie zimowym to niewielki dodatek takich owoców wzbogaci codzienne kompoty z dostępnych całorocznie jabłek i gruszek. Dodatkowo wykorzystujemy, plony, nie marnujemy jedzenia, a to bardzo szanuję. 

Jakie przyprawy, zioła dodawać do kompotów?

Jestem oszczędna w dodatkach ziołowych, lubię czysty smak owoców. Jako fitoterapeta wiem, że zioła działają, wiem jak działają i wiem, że to co jest dobre dla jednego członka rodziny może nie być wskazane dla innego. Nie polecam wielu przypraw i ziół do kopotów jak nie wiemy jaki wzorzec wystepuje u danej osoby i jakie są jego potrzeby. Oczywiście dodatek imbiru, goździków, cynamonu, kardamonu, anyżu w niewielkich ilościach, dla podbicia smaku nikomu nie zaszkodzi, ale byłabym ostrożna z większymi dawkami. Proszę jednak o rozwagę z dodawaniem do kompotów ziół bez zalecenia terapeuty, wszystko jest dobre i wartościowe ale nie dla każdego! 

Poniżej umieszczam zdjęcia przykładowych kompozycji owocowych, z których przygotowywałam kompoty przez cały sezon wegetacyjny, zdjęcia pięknie oddają zmieniające się pory roku i towarzyszące im zbiory. Zaczęłam dokumentacje fotograficzną od kompotów wiosennych z rabarbaru (nie jest to owoc ale stosujemy go tradycyjnie do przygotowywania kompotów) i truskawek, a zakończyłam na wigilijnym kompocie z suszu. Kompoty towarzyszą nam codziennie od kilku lat, idealnie nawilżają, gaszą pragnienie, są kojące. Dzięki przygotowywaniu ich na bieżąco w domu mam świadomość, że spożywamy napoje świeże. Korzystamy z tego co sezonowe i lokalne, bez dodatków barwiących, smakowych, bez cukru, nie obciążamy środowiska pozostałościami plastikowch opakowań, kartonów, słoików, butelek, minimalizujemy ślad węglowy, nie marnujemy energii na przechowywanie mrożonych owoców. Gotowanie kompotów to jest taki codzienny, ważny wkład w dbaniu o nasze zdrowie i Naturę. Zachowajmy tradycję picia kompotów.  

Pisząc ten artykuł znalazłam na stronie  https://slaskiesmaki.pl/staticcontent/1018308/kompot-ze-sliwki-zniwki taki oto fragment. Idealne zakończenie, nic dodać, nic ująć. 

(…)”Głównie przygotowywano tam kompoty ze śliwek żniwek, które od lat rosły niemal w każdym przydomowym sadzie. Wytwarzano zarówno kompoty do spożycia bezpośredniego oraz kompoty na zimę. „Pamiętam jak co roku zbieraliśmy śliwki na sprzedaż. Jak się trzepało drzewem to robiło się na ziemi żółto. To co nie poszło na sprzedaż przerabiało się na powidła i kompot (…)Mieszkańcy robili kompoty sezonowo, w okresie zbioru owoców. Były dodatkiem do niedzielnego obiadu, do obiadów podczas uroczystych wydarzeń np. odpustów lub gospodarze zabierali kompot ze sobą idąc do pracy w polu. Doskonale gasił pragnienie”.

Pin It on Pinterest

Share This