Jednym z największych nieporozumień, jakie dotyczą nauki o żywieniu człowieka we współczesnym, zachodnim społeczeństwie, jest pogląd, że są diety odpowiednie dla wszystkich. Stanowisko to dotyczy także osób zajmujących się dietoterapią chorób. Dolegliwości autoimmunologiczne leczone są jednym typem diety u wszystkich pacjentów. Najczęściej jest to odżywianie „bez”, czyli bez glutenu, nabiału, mięsa, cukru itd. Badania naukowe również potwierdzają, że diety wegetariańska czy wegańska są doskonałe w leczeniu stanów zapalnych organizmu, będących podłożem wielu chorób. I zapewne w krótkofalowej obserwacji to się sprawdza. Jak sytuacja przedstawia się, gdy spojrzymy na nią w dłuższej perspektywie czasowej?
Jest wiele rodzajów diet, które zdobywają popularność na chwilę i są propagowane wśród rzeszy entuzjastów. Czasami nawet ich wyższość nad innymi jest udowadniana naukowo. Po kilku latach „fakty” naukowe są obalane przez inne, nowe odkrycia.
Rzadko prowadzone są długoletnie obserwacje wpływu danej diety na zdrowie człowieka, a te dostępne skupiają się jedynie na wycinku zdrowia, obserwując jeden czy dwa aspekty, na przykład wpływ danej diety na ryzyko wystąpienia raka czy chorób serca. Poza tym badania obserwacyjne często prowadzą do mylnych wniosków, na których nierzadko opiera się obowiązujące stanowisko naukowe. Można tutaj posłużyć się przykładem tzw. „paradoksu francuskiego”.
Zaobserwowano, że pomimo diety bogatej w tłuszcze nasycone, Francuzi nie zapadają na miażdżycę tak często jak inne nacje. Wyciągnięto wiec wnioski, że to picie wina działa prewencyjnie, gdyż pozornie tylko ten jeden czynnik wyróżniał dietę tej nacji od innych. Z tego co mi wiadomo, nie sprawdzono tego w badaniach celowanych, indukowanych. Co jednak, gdy największe znaczenie ma tutaj jakość i ilość dostarczanego tłuszczu zwierzęcego, który jak już dzisiaj wiadomo nie jest tak szkodliwy jak się niegdyś wydawało. Francuzi jedzą zwykle dobrej jakości mięso zwierząt karmionych trawą, które zasobne jest w kwasy Omega-3. Być może zachodzą w tym wypadku jeszcze inne korzystne korelacje, których znaczenia jeszcze nie znamy. Doprawdy nie trudno pogubić się w natłoku informacji, a znalezienie złotego środka dla siebie jest bardzo skomplikowane.
Czy jednak rzeczywiście nie ma diety dobrej dla każdego i, również z punktu widzenia Medycyny Chińskiej, nie da się zarekomendować stałych zaleceń adekwatnych dla wszystkich?
Z jednej strony, prawdą jest, że dieta oparta o nieprzetworzone produkty jest zdrowsza, niż jedzenie tak zwanych junk food (jedzenie śmieciowe). Z punktu widzenia dietetyki Medycyny Chińskiej (MC) poziom uogólnień na tym etapie się kończy.
Według tej starożytnej wiedzy nie ma produktów złych czy dobrych, a jedynie nieodpowiednio dobrane do aktualnego zdrowia pacjenta, jego stanu emocjonalnego, sytuacji energetycznej organizmu, czy w końcu pory roku. Nawet najzdrowsze jedzenie, z punktu widzenia dietetyki zachodniej, nie będzie odpowiednie dla wszystkich, a niektórym może wręcz zaszkodzić. Te same zasady dotyczą coraz bardziej popularnych diet wegeteriańskich, wegańskich czy witariańskich. Choć zmniejszają ryzyko wystąpienia niektórych chorób, to również one nie są wskazane dla wszystkich.
Odżywianie według zasad Medycyny Chińskiej nie jest tradycyjnie wegańskie, chociaż, jak pokazała praca dr. T. Colina Campbella – The China Study, na chińskich terenach wiejskich dieta niemalże w stu procentach była kiedyś roślinna. Wynikało to jednak wyłącznie z sytuacji ekonomiczniej społeczeństwa. Badanie to pokazuje przekonujące fakty, które są do dzisiaj podstawą naukową dla większości wegan. Dziś już widomo, że wnioskowanie Campbella oparte było na wielu błędach. Wyciągnięto przesłanki z obserwacji, pomijając bardzo istotne fakty, jak jakość spożywanego mięsa w wiejskiej, chińskiej rzeczywistości lat 80-tych. W tamtych czasach dużym problemem było przechowywanie produktów zwierzęcych, a ludzie je spożywający narażeni byli na rakotwórcze toksyny powstające w wyniku gnicia. Stąd być może wynikała zwiększona zachorowalność na nowotwory i wyższy wskaźnik śmiertelności. Nie wzięto także pod uwagę sposobu przygotowania mięsa, które często było smażone na dużym ogniu, co powodowało powstanie związków kancerogennych.
W czym tkwi największy problem?
Problem z dietami wegańskimi, witariańskimi, wegetariańskimi, czy wszystkimi innymi polega na tym, iż ich skutki są zauważane dopiero po długim czasie. Wegetarianie też przecież chorują na nowotwory i choroby serca, ba – mają też miażdżycę. Często spotyka się pacjentów, którzy uważają, że bardzo zdrowo się odżywiają, ponieważ jedzą produkty nieprzetworzone, pełne witamin surowe warzywa i owoce i, nie wiedzieć czemu, cierpią na wzdęcia, luźny stolec, są bladzi, bez energii oraz marzną im stopy i dłonie. Często osoby na źle prowadzonej diecie roślinnej odczuwają także zmiany w swoim zachowaniu. Stają się mniej pewne siebie, mniej przebojowe, bardziej przygnębione, z okresowymi tendencjami do depresji.
Dlaczego tak się dzieje?
Według Medycyny Chińskiej, każda osoba posiada swoją wrodzoną (bądź nabytą) konstytucję. Bardzo rzecz upraszając, dzielimy się na typy Yin oraz Yang.
- Osoby Yang są pełne energii, odczuwają ciepło w ciele, często mają czerwone twarze, jedzą na ostro, są wrażliwi na wysokie temperatury i mają wybujały temperament. Różnią się też charakterologicznie od cichych osób Yin, gdyż są głośne, często wybuchowe, z dużą łatwością podejmujące ryzyko.
- Osoby typu Yin mają tendencję do marznięcia, często są blade, mogą mieć skłonność do otyłości. Mają problemy trawienne, często objawiające się nietolerancjami pokarmowymi. Są również mniej ekspansywne i władcze niż osoby typu Yang.
Osoby z przewagą aspektu Yin, z oznakami zimna, jedząc surową, roślinną żywność będą jeszcze bardziej się wychładzały. Nie mają oni naturalnego Ognia i jeśli będą spożywać zbyt wiele pokarmów o naturze Yin (owoce, surowe warzywa) będą to zimno potęgować. Picie dużej ilości soków i jedzenie surowizn uszkadza Ogień trawienny potrzebny to ekstrahowania składników odżywczych. Ludzie na diecie opartej wyłącznie o warzywa, często w postaci surowej, argumentują ją właśnie tym, że potencjalnie mają możliwość dostępu do większej ilości enzymów zawartych w pożywieniu. W rzeczywistości jednak, z powodu braku ciepła, nie są w stanie ich przyswoić.
Dieta Karniwora
Ostatnio coraz większą popularność zdobywa dieta ketogeniczna oraz jej restrykcyjna odmiana – dieta karniwora. Ta ostania oparta jest wyłącznie na wysokiej jakości produktach zwierzęcych dostarczających praktycznie wszystkie niezbędne składniki odżywcze do funkcjonowania organizmu w warunkach ketozy. Coraz więcej jest przekonujących świadectw osób, które przy pomocy tej diety wychodzą z depresji, chorób z autoagresji, epilepsji. Nie dziwią mnie opinie potwierdzające, że dieta karniwora oparta głównie na tłustej wołowinie i innych wysokogatunkowych mięsach, powoduje, że osoby ją stosujące przestają marznąć, poprawia się im libido, normują hormony tarczycy, poprawia jakość skóry i pamięć, wraca chęć do życia i asertywność. Wszystko to ma uzasadnienie na gruncie teorii Medycyny Chińskiej. To wszystko dzieje się za sprawą odbudowy aspektu Yang.
Czy dieta ta jest dla wszystkich? Z pewnością nie (jak zawsze), ale dobitnie pokazuje, że poza składnikami odżywczymi, ważne jest coś jeszcze. Coś na co zwraca uwagę jedynie Medycyna Chińska.
Czy dieta roślinna może być dla kogoś odpowiednia?
Diety wegetariańska i wegańska będą świetne dla osób z oznakami Gorąca (pisałam o tym wyżej). Pozwolą one oczyścić organizm, uspokoić się i wyciszyć. Im więcej Gorąca w ciele, tym więcej warzyw możemy jeść i to w postaci surowej. Z punktu widzenia dietetyki zachodniej, powinniśmy zwrócić uwagę jednak na to, że pokarmy roślinne zawierają składniki antyodżywcze, i to w dużych ilościach, które upośledzają wchłanianie znacznej ilości minerałów. To, że nasiona lnu zawierają kwasy z grupy Omega-3, nie znaczy, że są one przez nas efektywnie konwertowane w potrzebne nam kwasy DHA i EPA. To, że jarmuż jest bogaty w żelazo nie znaczy wcale, że jest to forma dla nas dostępna. Warto to zawsze wziąć pod uwagę.
Weganizm to filozofia życia
Zdaję sobie sprawę z tego, że weganizm to nie tylko niejedzenie mięsa, jest to często filozofia życia, ale stosowanie go dla zdrowia musi być poprzedzone głębokim zrozumieniem energetyki pożywienia oraz zasad funkcjonowania naszego ciała w duchu medycyny wschodu. Racjonalnym wydaje się także, aby poddawać w wątpliwość obowiązujące paradygmaty naukowe, sprawdzać i wyciągać własne wnioski z najnowszych doniesień naukowych.
Sądzę także, że dietę należy zmieniać świadomie, w szczególności jeśli chodzi o weganizm, pracując nad sobą również w sposób mentalny, rozwijając się duchowo. Musi to być połączone z nauką rozumienia swojej energetyki oraz treningiem panowania nad ciałem, w celu świadomego zawiadowania niektórymi procesami, jak robią to mnisi w klasztorach buddyjskich. Tylko to da nam siłę do poradzenia sobie z coraz bardziej pędzącym życiem, bez wzmacniającego aspektu mięsa.